niedziela, 22 marca 2015

Rozdział 12

Styczeń okazał się wyjątkowo ciepły. Carmen szła powoli w stronę szpitala, łapiąc na policzki wczesne promienie słońca. Jej zmiana została zauważona przez wszystkich. Ubrana w zwiewną, kwiecistą sukienkę zaczęła wreszcie przypominać Arystokratkę. Faktem oczywistym było, że udawała, ale to gwarantowało jej bezpieczeństwo. Starała się wymyślić odpowiednią przemowę, musiała przecież ,najlepiej jak mogła, wykonać zadanie powierzone jej przez rząd. Zastanawiała się, kogo też może spotkać za białymi drzwiami. Weszła do szpitala i zaraz koło niej pojawiła się rudowłosa Alexis w turkusowym kitlu, który oznaczał stażystów.
- Cześć Car – przywitała ją radośnie. – Twój podopieczny póki co, jeszcze się nie obudził – oznajmiła, zerkając na wielką, elektryczną tablice z numerami.
- Nie ma sprawy, poczekam – odpowiedziała.
- Christian też czeka. – Wskazała ruchem głowy Wojownika, siedzącego na krześle. – Jak zwykle wkurzony…
- Poczekam z nim. – Zaśmiała się i odeszła.
Usiadła na krześle obok, ledwo powstrzymując się od uśmiechu.
- Pamiętam jak cię pierwszy raz zobaczyłam…- Zwrócił ku niej wzrok. – Byłam przerażona.
- Ja też – zaśmiał się.
- Dlaczego? – spytała.
- Nie wiedziałem, kogo spotkam za drzwiami, a ty wtedy wyglądałaś jak trup.
- Ty nie wiele lepiej – odgryzła się.
- Zapewne dostaniesz Arystokratę – poinformował.
- Ja obstawiam dla ciebie jakiegoś pokręconego artystę. – Uśmiechnęła się.
- Wystarczy mi Etan Woods. – Przewrócił oczyma.
Nagle z drzwi, które znajdowały się koło nich wyszła, jak zwykle olśniewająca, Ines. Za nią wyszedł wysoki, jasnowłosy chłopak o śniadej cerze.
- Cześć Carmen! – krzyknęła entuzjastycznie, przytulając blondynkę.
 Christian zmarszczył brwi. Arystokratka posłała mu znaczące spojrzenie, że wszystko wyjaśni później.
- Później pogadamy, słonko, mam obowiązki. – Wskazała na zdezorientowanego chłopaka. – Purcelle, mam dla ciebie kolejne mięsko do kolekcji militarnej – dodała, patrząc na niego z obrzydzeniem. Miała na myśli oczywiście chłopaka, który stał za nią.

- Gdyby nie Wojownicy…- Wstał, zaciskając pięści i szczękę.
- Panuj nad sobą, żartowałam tylko – skomentowała jego zachowanie i odeszła, szarpiąc nowego za rękaw jeansowej kurtki. W obecności Carmen wolała nie ryzykować ostrymi słowami. Mogłaby przypadkiem ją do siebie zrazić, a to by było niepożądane.
- Christianie, twoja kolej – oznajmiła Alexis, podchodząc do nich. – Bądź miły. – Zmrużyła oczy w geście groźby.
- Jak zawsze. – Uniósł brew, patrząc z rozbawieniem na Carmen. Potem zniknął jej z oczu, wchodząc do pokoju.
- Carmen ty też się przygotuj, za kilka minut twoja kolei.
- Trochę się stresuje – przyznała.
- Nie bardziej niż ten ktoś. – Uśmiechnęła się i odeszła.
~*~
Wszedł pewnie do sali. Być może to było błędem, bo od razu spotkał go tępy ból głowy spowodowany uderzeniem.
- Co do cho… - Powstrzymał ręką kolejny atak plastikową tablicą.
Postać odskoczyła do tyłu i pochwyciła małą etażerkę w swoje drobne ręce. Christian złapał się za głowę i spojrzał na napastnika. Była nim bardzo niska i chuda dziewczyna, z burzą blond włosów, które mały żółty połysk. Jej oczy, rozszerzone pod wpływem strachu i adrenaliny, miały kolor intensywnej szarości.
- Jeśli podejdziesz rzucę tym w ciebie – oznajmiła, podnosząc wyżej małą szafkę.
- Daj spokój, ledwo to trzymasz – skomentował. Spojrzał na numer drzwi, czy aby przypadkiem nie pomylił się z oddziałem psychiatrycznym. Wszystko się zgadzało. – Nie jestem tu, aby cię skrzywdzić.
- Czyżby?! – Wzrokiem zaczęła szukać jakiejkolwiek drogi ucieczki.
- Gdybym chciał, przyszedłbym jakbyś spała. – Uśmiechnął się sarkastycznie. – Jesteś bezpieczna.
- Co ja tu robię? – Odłożyła ciężki mebel.
- Podasz mi tą tabliczkę? – spytał, wskazując palcem na narzędzie, którym niemiłosiernie tłukła go po głowie.
Rzuciła mu ów przedmiot, czekając na wyjaśnienia.
- Wojowniczka?! – Skrzywił się, patrząc na nią.
- Coś nie tak? Jaka Wojowniczka do cholery?!
- Zaraz Ci wyjaśnię, najpierw się przebierz, czekam na zewnątrz – powiedział poważnym tonem i wyszedł.
~*~
Carmen uchyliła nieśmiało drzwi. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu jakiejkolwiek osoby. Siedział na łóżku, tyłem do niej. Odwrócił się i wtedy go poznała.
- Kai! – zawołała, podbiegając do chłopaka.

Jego czekoladowe oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, widząc znaną mu osobę. Szybko wpadli sobie w ramiona i trwali tak bardzo długo.
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę – powiedział. – Gdzie my jesteśmy? – spytał, rozglądając się dookoła.
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę, moment.- Zaczęła kręcić się po pomieszczeniu, szukając tabliczki. – Tu jest! – Wyciągnęła ją z szuflady. – Arystokrata?! – Zdziwiła się.
- Słucham? – Kai nie wiedział za bardzo, o co chodzi.
- Byłeś dzieckiem którejś z ważnych osób w państwie? – spytała.
- Matka zmarła, gdy miałem pięć lat, a ojca nie znałem…
- No cóż, to się wkrótce wyjaśni. – Uśmiechnęła się. – Zaraz wszystko ci wytłumaczę, co i jak, ale najpierw się przebierz, czekam na korytarzu.

- Carmen?
- Tak?
- Naprawdę super, że mogę cię znów zobaczyć. - Zaśmiał się przyjaźnie.
Wyszła do holu i spostrzegła Christiana, lekko poddenerwowanego. Obok niego szła, obejmując swoje ramiona z zimna, pewna dziewczyna o strasznie rozczochranych włosach. Ciągle zadawała mu jakieś pytania, podnosząc przy tym głos. Zwracała w ten sposób na siebie uwagę. Oczy personelu z  zainteresowaniem wpatrywały się w dziewczynę. Carmen była rozbawiona zażenowaniem Christiana.
- Mogłabyś przez chwile być cicho?! – poprosił, krzycząc na nią. Posowiała i zamilkła. – Carmen, jak u ciebie? – spytał, podchodząc.
- Mój przyjaciel z domu dziecka…- Nagle otworzyły się za nią drzwi i wyszedł Kai.
Purcelle zmierzył go wzrokiem.
- Christian, poznaj Kai’a – powiedziała ostrożnie Carmen.
Wojownik podał mu od niechcenia rękę, obserwując dokładnie.
- To jest…- Wskazał ręka na dziewczynę. – Jak ci tam?
- Livia – warknęła.
- Cześć, jestem Carmen. –Podała jej dłoń. – Miałaś niezwykłego pecha, trafiając na Chrisa…
- Nie mów do mnie Chris. – Zmrużył oczy.
- Wymsknęło mi się – odpowiedziała rozbawiona, mrugając do nowej dziewczyny.
~*~
- Nadal nie rozumiem jakim cudem dostałaś się do Wojowników – powiedział Christian, pokazując jej salę gimnastyczną.
- Dlaczego nie rozumiesz?
- Wystarczy na ciebie spojrzeć. – Zmierzył ją wzrokiem.
- Co we mnie jest nie tak? – spytała, prostując się.
- Jesteś okruszkiem, w żaden sposób nie potrafiłabyś się obronić, a co dopiero zaatakować. – Zaśmiał się.
W następnej chwili leżał na podłodze, a jego ręka była w dziwnej pozycji trzymana przez Livię, która uśmiechała się sarkastycznie.
- Jeden ruch i mogę złamać ci rękę – szepnęła, pochylając się nad nim.
Po chwili uścisk zelżał i chłopak wstał, wycierając spodnie.

- Nieźle. – Uśmiechnął się po czym mocno szarpnął ją za rękę, następnie wykręcając boleśnie za plecami. – Następnym razem dobrze się zastanów, zanim spróbujesz mi coś zrobić – szepnął jej do ucha.
Widząc grymas bólu na jej twarzy, zwolnił ją z uścisku.
- Dupek – skwitowała, rozcierając bolące nadgarstki.
- Jutro masz pierwszy trening, ja wracam do kampusu, pokazałem ci już wszystko, co musisz znać. – Rozłożył ręce i odszedł.
Po drodze natknął się na Carmen.
- Jak tam twój przyjaciel? – spytał, wchodząc do windy.
- Poznałam go z Vivi, zwiedzają bibliotekę – odpowiedziała, próbując utrzymać ogromne pudło.
- Co to jest? – spytał Christian.
- To ciuchy, które kupiła mi Ines, stanowczo uważała, że dwie sukienki to za mało dla Arystokratki. – Przewróciła oczyma.
- Daj to. – Złapał pudło, dziwiąc się ile tak naprawdę waży. – Jesteś pewna, że ta żmija nie napchała ci kamieni? – Zaśmiał się.
- To moja kuzynka, Christianie, jestem dla niej jedyną rodziną, nie obrażaj jej w mojej obecności – powiedziała poważnym tonem, zakładając ręce na piersi.
- CO?
- To, co słyszałeś…

- To nie możliwe…

________________________________________________________
Cześć kochani! :)
Przepraszam, ze tak długo czekaliście, ale szkoła przed egzaminem gimnazjalnym potrafi zabrać człowiekowi każdą chwilkę czasu.
Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń bloga! :D *_*
Mam nadzieję, że nowe postacie wam się spodobają :) (zapraszam do zakładki Bohaterowie)
Na rozdział 13 musicie się uzbroić w cierpliwość...
Podejrzewam, ze przed egzaminem nie dodam go... :/
Ten rozdział pisałam bardzo szybko, postaram się go poprawić jutro :]
Kocham i pozdrawiam ;*
A. Wilk.
Ps. Liczę na opinię w komentarzach :3


12 komentarzy:

  1. Super rozdział! Już mam 101 teori co do tego, co będzie dalej... więc weny i powodzenia na egzaminie :) ( kocham <3 Twoje opowiadania )

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział <3 ja też będę pisać egzamin :/ trzeba się strasznie dużo uczyć więc cię rozumiem :D czekam na next <3 :* /Marcysia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powodzenia na egzaminie! :*
      I dziekuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Bardzo fajny rozdział, moja wyobraźnia już szaleje. czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość :)
      Dziękuję za komentarz :]

      Usuń
  4. Czekam na dalszą część. ;) ciekawe opowiadanie naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Aww genialne! Nie pozostaje mi nic jak czekać na cdn i życzyć Ci weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie!! ...
    Chciałabym stworzyć swojego bloga z moim opowiadaniem ale...
    Nie umiem zrobić całkowicie ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Jeśli chcesz mogę Ci pomóc, chociaż znawcą nie jestem :D
      Moje GG w "Kontakcie" :*

      Usuń
  7. Coś czuję, że Livia to niezłe ziółko i namiesza między Chrisem a Car hahah :D. No i Kai. Czyżby szykowała się jakaś intryga? ^^ Rozdział interesujący. Wczytałam się... i chcę jeszcze! :D Pozdrawiam cieplutko! Buziaki :**. Postrach krów - A89632 z MSS.

    OdpowiedzUsuń