Styczeń okazał się wyjątkowo ciepły. Carmen szła powoli w
stronę szpitala, łapiąc na policzki wczesne promienie słońca. Jej zmiana
została zauważona przez wszystkich. Ubrana w zwiewną, kwiecistą sukienkę
zaczęła wreszcie przypominać Arystokratkę. Faktem oczywistym było, że udawała,
ale to gwarantowało jej bezpieczeństwo. Starała się wymyślić odpowiednią przemowę,
musiała przecież ,najlepiej jak mogła, wykonać zadanie powierzone jej przez
rząd. Zastanawiała się, kogo też może spotkać za białymi drzwiami. Weszła do
szpitala i zaraz koło niej pojawiła się rudowłosa Alexis w turkusowym kitlu,
który oznaczał stażystów.
- Cześć Car – przywitała ją radośnie. – Twój podopieczny
póki co, jeszcze się nie obudził – oznajmiła, zerkając na wielką, elektryczną
tablice z numerami.
- Nie ma sprawy, poczekam – odpowiedziała.
- Christian też czeka. – Wskazała ruchem głowy Wojownika,
siedzącego na krześle. – Jak zwykle wkurzony…
- Poczekam z nim. – Zaśmiała się i odeszła.
Usiadła na krześle obok, ledwo powstrzymując się od
uśmiechu.
- Pamiętam jak cię pierwszy raz zobaczyłam…- Zwrócił ku niej
wzrok. – Byłam przerażona.
- Ja też – zaśmiał się.
- Dlaczego? – spytała.
- Nie wiedziałem, kogo spotkam za drzwiami, a ty wtedy wyglądałaś
jak trup.
- Ty nie wiele lepiej – odgryzła się.
- Zapewne dostaniesz Arystokratę – poinformował.
- Ja obstawiam dla ciebie jakiegoś pokręconego artystę. –
Uśmiechnęła się.
- Wystarczy mi Etan Woods. – Przewrócił oczyma.
Nagle z drzwi, które znajdowały się koło nich wyszła, jak
zwykle olśniewająca, Ines. Za nią wyszedł wysoki, jasnowłosy chłopak o śniadej
cerze.
- Cześć Carmen! – krzyknęła entuzjastycznie, przytulając
blondynkę.
Christian zmarszczył
brwi. Arystokratka posłała mu znaczące spojrzenie, że wszystko wyjaśni później.
- Później pogadamy, słonko, mam obowiązki. – Wskazała na
zdezorientowanego chłopaka. – Purcelle, mam dla ciebie kolejne mięsko do
kolekcji militarnej – dodała, patrząc na niego z obrzydzeniem. Miała na myśli
oczywiście chłopaka, który stał za nią.
- Gdyby nie Wojownicy…- Wstał, zaciskając pięści i szczękę.
- Panuj nad sobą, żartowałam tylko – skomentowała jego
zachowanie i odeszła, szarpiąc nowego za rękaw jeansowej kurtki. W obecności
Carmen wolała nie ryzykować ostrymi słowami. Mogłaby przypadkiem ją do siebie
zrazić, a to by było niepożądane.
- Christianie, twoja kolej – oznajmiła Alexis, podchodząc do
nich. – Bądź miły. – Zmrużyła oczy w geście groźby.
- Jak zawsze. – Uniósł brew, patrząc z rozbawieniem na
Carmen. Potem zniknął jej z oczu, wchodząc do pokoju.
- Carmen ty też się przygotuj, za kilka minut twoja kolei.
- Trochę się stresuje – przyznała.
- Nie bardziej niż ten ktoś. – Uśmiechnęła się i odeszła.
~*~
Wszedł pewnie do sali. Być może to było błędem, bo od razu
spotkał go tępy ból głowy spowodowany uderzeniem.
- Co do cho… - Powstrzymał ręką kolejny atak plastikową
tablicą.
Postać odskoczyła do tyłu i pochwyciła małą etażerkę w swoje
drobne ręce. Christian złapał się za głowę i spojrzał na napastnika. Była nim
bardzo niska i chuda dziewczyna, z burzą blond włosów, które mały żółty połysk.
Jej oczy, rozszerzone pod wpływem strachu i adrenaliny, miały kolor intensywnej
szarości.
- Jeśli podejdziesz rzucę tym w ciebie – oznajmiła,
podnosząc wyżej małą szafkę.
- Daj spokój, ledwo to trzymasz – skomentował. Spojrzał na
numer drzwi, czy aby przypadkiem nie pomylił się z oddziałem psychiatrycznym.
Wszystko się zgadzało. – Nie jestem tu, aby cię skrzywdzić.
- Czyżby?! – Wzrokiem zaczęła szukać jakiejkolwiek drogi
ucieczki.
- Gdybym chciał, przyszedłbym jakbyś spała. – Uśmiechnął się
sarkastycznie. – Jesteś bezpieczna.
- Co ja tu robię? – Odłożyła ciężki mebel.
- Podasz mi tą tabliczkę? – spytał, wskazując palcem na
narzędzie, którym niemiłosiernie tłukła go po głowie.
Rzuciła mu ów przedmiot, czekając na wyjaśnienia.
- Wojowniczka?! – Skrzywił się, patrząc na nią.
- Coś nie tak? Jaka Wojowniczka do cholery?!
- Zaraz Ci wyjaśnię, najpierw się przebierz, czekam na
zewnątrz – powiedział poważnym tonem i wyszedł.
~*~
Carmen uchyliła nieśmiało drzwi. Rozejrzała się po pokoju w
poszukiwaniu jakiejkolwiek osoby. Siedział na łóżku, tyłem do niej. Odwrócił się
i wtedy go poznała.
- Kai! – zawołała, podbiegając do chłopaka.
Jego czekoladowe oczy rozszerzyły się ze zdziwienia, widząc
znaną mu osobę. Szybko wpadli sobie w ramiona i trwali tak bardzo długo.
- Myślałem, że już nigdy cię nie zobaczę – powiedział. –
Gdzie my jesteśmy? – spytał, rozglądając się dookoła.
- Zaraz ci wszystko wytłumaczę, moment.- Zaczęła kręcić się po
pomieszczeniu, szukając tabliczki. – Tu jest! – Wyciągnęła ją z szuflady. –
Arystokrata?! – Zdziwiła się.
- Słucham? – Kai nie wiedział za bardzo, o co chodzi.
- Byłeś dzieckiem którejś z ważnych osób w państwie? –
spytała.
- Matka zmarła, gdy miałem pięć lat, a ojca nie znałem…
- No cóż, to się wkrótce wyjaśni. – Uśmiechnęła się. – Zaraz
wszystko ci wytłumaczę, co i jak, ale najpierw się przebierz, czekam na
korytarzu.
- Carmen?
- Tak?
- Naprawdę super, że mogę cię znów zobaczyć. - Zaśmiał się przyjaźnie.
Wyszła do holu i spostrzegła Christiana, lekko
poddenerwowanego. Obok niego szła, obejmując swoje ramiona z zimna, pewna
dziewczyna o strasznie rozczochranych włosach. Ciągle zadawała mu jakieś
pytania, podnosząc przy tym głos. Zwracała w ten sposób na siebie uwagę. Oczy
personelu z zainteresowaniem wpatrywały
się w dziewczynę. Carmen była rozbawiona zażenowaniem Christiana.
- Mogłabyś przez chwile być cicho?! – poprosił, krzycząc na
nią. Posowiała i zamilkła. – Carmen, jak u ciebie? – spytał, podchodząc.
- Mój przyjaciel z domu dziecka…- Nagle otworzyły się za nią
drzwi i wyszedł Kai.
Purcelle zmierzył go wzrokiem.
- Christian, poznaj Kai’a – powiedziała ostrożnie Carmen.
Wojownik podał mu od niechcenia rękę, obserwując dokładnie.
- To jest…- Wskazał ręka na dziewczynę. – Jak ci tam?
- Livia – warknęła.
- Cześć, jestem Carmen. –Podała jej dłoń. – Miałaś niezwykłego
pecha, trafiając na Chrisa…
- Nie mów do mnie Chris. – Zmrużył oczy.
- Wymsknęło mi się – odpowiedziała rozbawiona, mrugając do
nowej dziewczyny.
~*~
- Nadal nie rozumiem jakim cudem dostałaś się do Wojowników –
powiedział Christian, pokazując jej salę gimnastyczną.
- Dlaczego nie rozumiesz?
- Wystarczy na ciebie spojrzeć. – Zmierzył ją wzrokiem.
- Co we mnie jest nie tak? – spytała, prostując się.
- Jesteś okruszkiem, w żaden sposób nie potrafiłabyś się obronić,
a co dopiero zaatakować. – Zaśmiał się.
W następnej chwili leżał na podłodze, a jego ręka była w
dziwnej pozycji trzymana przez Livię, która uśmiechała się sarkastycznie.
- Jeden ruch i mogę złamać ci rękę – szepnęła, pochylając się
nad nim.
Po chwili uścisk zelżał i chłopak wstał, wycierając spodnie.
- Nieźle. – Uśmiechnął się po czym mocno szarpnął ją za
rękę, następnie wykręcając boleśnie za plecami. – Następnym razem dobrze się
zastanów, zanim spróbujesz mi coś zrobić – szepnął jej do ucha.
- Dupek – skwitowała, rozcierając bolące nadgarstki.
- Jutro masz pierwszy trening, ja wracam do kampusu,
pokazałem ci już wszystko, co musisz znać. – Rozłożył ręce i odszedł.
Po drodze natknął się na Carmen.
- Jak tam twój przyjaciel? – spytał, wchodząc do windy.
- Poznałam go z Vivi, zwiedzają bibliotekę – odpowiedziała,
próbując utrzymać ogromne pudło.
- Co to jest? – spytał Christian.
- To ciuchy, które kupiła mi Ines, stanowczo uważała, że dwie
sukienki to za mało dla Arystokratki. – Przewróciła oczyma.
- Daj to. – Złapał pudło, dziwiąc się ile tak naprawdę waży.
– Jesteś pewna, że ta żmija nie napchała ci kamieni? – Zaśmiał się.
- To moja kuzynka, Christianie, jestem dla niej jedyną
rodziną, nie obrażaj jej w mojej obecności – powiedziała poważnym tonem, zakładając
ręce na piersi.
- CO?
- To, co słyszałeś…
- To nie możliwe…
________________________________________________________
Cześć kochani! :)
Przepraszam, ze tak długo czekaliście, ale szkoła przed egzaminem gimnazjalnym potrafi zabrać człowiekowi każdą chwilkę czasu.
Bardzo dziękuję za tyle wyświetleń bloga! :D *_*
Mam nadzieję, że nowe postacie wam się spodobają :) (zapraszam do zakładki Bohaterowie)
Na rozdział 13 musicie się uzbroić w cierpliwość...
Podejrzewam, ze przed egzaminem nie dodam go... :/
Ten rozdział pisałam bardzo szybko, postaram się go poprawić jutro :]
Kocham i pozdrawiam ;*
A. Wilk.
Ps. Liczę na opinię w komentarzach :3
Super rozdział! Już mam 101 teori co do tego, co będzie dalej... więc weny i powodzenia na egzaminie :) ( kocham <3 Twoje opowiadania )
OdpowiedzUsuń:D
UsuńTo bardzo miłe, dziękuję :D
Wspaniały rozdział <3 ja też będę pisać egzamin :/ trzeba się strasznie dużo uczyć więc cię rozumiem :D czekam na next <3 :* /Marcysia :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminie! :*
UsuńI dziekuję za komentarz :)
Bardzo fajny rozdział, moja wyobraźnia już szaleje. czekam z niecierpliwością na dalsze rozdziały
OdpowiedzUsuńTrzeba jednak uzbroić się w cierpliwość :)
UsuńDziękuję za komentarz :]
Czekam na dalszą część. ;) ciekawe opowiadanie naprawdę.
OdpowiedzUsuńAww genialne! Nie pozostaje mi nic jak czekać na cdn i życzyć Ci weny ;)
OdpowiedzUsuńSuper opowiadanie!! ...
OdpowiedzUsuńChciałabym stworzyć swojego bloga z moim opowiadaniem ale...
Nie umiem zrobić całkowicie ;c
Dziękuję :D
UsuńJeśli chcesz mogę Ci pomóc, chociaż znawcą nie jestem :D
Moje GG w "Kontakcie" :*
Coś czuję, że Livia to niezłe ziółko i namiesza między Chrisem a Car hahah :D. No i Kai. Czyżby szykowała się jakaś intryga? ^^ Rozdział interesujący. Wczytałam się... i chcę jeszcze! :D Pozdrawiam cieplutko! Buziaki :**. Postrach krów - A89632 z MSS.
OdpowiedzUsuńDziękuję :**
Usuń