Jej dłoń spoczywała w
żelaznym uścisku. Christian przepychał wszystkich, aby jak najszybciej
wyciągnąć ich z piekła, które panowało w Koloseum. Schodząc z zewnętrznych
schodów ktoś popchnął Carmen, która spadła na ostatni stopień, rozkrwawiając
sobie wargę prawym kolanem. Wojownik szarpnął ją mocno do góry, nie zwracając
większej uwagi na jej skaleczenie. Biegli szybko w zachodnią stronę, z której
dobiegał dźwięk ogłuszającej syreny. Christian spostrzegł, że Etan i Vivi są
już w oddali, przy wejściu do schronu. Odetchnął z ulgą, wiedząc że siostra
jest w bezpiecznym miejscu. Nagle stanął i odwrócił się do Carmen, która
patrzyła załzawionymi oczami w górę. Podążył za nią wzrokiem, widząc kopułę
całą w ogniu. Wszystkie bomby eksplodowały na niej, sprawiając jedynie, że cały
obóz trząsł się od tej siły.
- Posłuchaj Carmen – krzyknął w momencie kolejnego wybuchu.
Grunt zaczął się niebezpiecznie trząść. – Jestem potrzebny przy obronie bram.
Póki będziesz w schronie, nic złego się nie stanie. – jego głos był spokojny.
Jednocześnie gładząc jej włosy, sprawił że szybko wyszła z fazy panicznego
strachu. – Leć do Vivi – ponaglił, gdy usłyszeli komunikat o stawieniu się
wszystkich Wojowników w zbrojowni.
Odprowadził ją wzrokiem aż do schronu, gdy biegła boso przez
ulicę razem z tłumem. Zdążył jeszcze uchwycić jej wystraszone spojrzenie, póki
masa ludzi nie wepchnęła jej ze sobą do środka.
Tłoczyła się wąskimi schodami w dół i w dół. Trwało to bite
dziesięć minut aż trafiła do ogromnego pomieszczenia, gdzie znalazło się ¾
ludności obozu. Rozglądała się nerwowo w poszukiwaniu jakiejkolwiek znajomej
twarzy. Płomienny rudy kolor przykuł jej uwagę. Niestety, to nie była Alexis
tylko inna pani. Nagle ktoś uścisnął ją mocno. Wystraszona zaczęła się szarpać,
jednak szybko wyczuła znajomy słodki zapach perfum Vivi. Jej blond kosmyk
rzucił się Carmen w oczy i mocno odwzajemniła uścisk. Słyszała, że Purcelle
szlocha głośno. Sama uspokoiła się po słowach i dotyku Christiana.
- Carmen tak się bałam! – krzyknęła.
- Spokojnie Vi, już jestem – szepnęła do ucha blondynki,
gładząc spokojnie ręką jej plecy.
Nie zauważyła, że obok zjawił się Etan. Byli tu, cali i
zdrowi, a to najbardziej uradowało Ronovan. Gdy miała już coś powiedzieć, ktoś
nagle szarpnął ją za ramię. Odwróciła gwałtownie głowę i zobaczyła żołnierza.
Był ubrany identycznie jak pamiętnego listopadowego dnia, kiedy zabrano ją z
ośrodka. Zrobiła pytającą minę, chciała jak najszybciej dowiedzieć się, o co
chodzi.
- Musi pani z nami pójść – powiedział rozkazującym tonem,
ciągnąc za jej wątłą dłoń.
- Nie! – Vivi przywarła do swojej przyjaciółki, nie chcąc za
wszelką cenę jej puścić.
- Musi iść do osobnego sektora – wytłumaczył Wojownik,
chwytając za rękojeść karabinu.
Etan szybko odciągnął Vivi od Carmen i przycisnął z całej
siły do siebie. Nie zdawała sobie sprawy, że chłopak jest tak silny. Bał się,
że Wojowniczka w przypływie emocji zrobi coś głupiego, więc wolał wycofać ją z
zagrożenia i trzymać ją bezpiecznie przy sobie.
- Zobaczymy się potem – krzyknęła Ronovan, gdy mężczyzna
wyprowadzał ją za drzwi.
Etan znalazł dla nich miejsce w rogu sali, załatwił jakiś
poszarpany koc i usadowił ich w cichym kącie. Blondynka oparła głowę o jego
ramie. Na jej pięknej twarzy łzy tworzyły skomplikowane ścieżki, rozmywając
ciemny makijaż. Usta były spierzchnięte, a nos zaczerwieniony. Mimo wszystko
wyglądała niesamowicie dla Etana. Och, ile by dał w tej chwili za kawałek
kartki i ołówka. Wpatrywał się w nią z góry, chcąc zapamiętać jak najlepiej ten
impresjonistyczny obraz w głowie.
- To niewykluczone, Vi – przyznał, obejmując ją ramieniem i
przytulając. Dziewczyna wiedziała, że jej brat jest rozważny i w chwilach
niebezpieczeństwa potrafi zachować chłodny umysł, jednak ją samą wypełniał
niepokój.
Mijały godziny, a bombardowanie ucichało. Vivian pozwoliła
sobie na wtulenie w Etana, który miał przymknięte powieki. Była prawie pewna,
że śpi, jednak gdy ułożyła głowę w miejscu jego obojczyka, on podparł jej plecy
swoim ramieniem, uśmiechając się pod nosem. Wkrótce Purcelle zmęczona płakaniem
usnęła, czując się bezpiecznie przy chłopaku.
~*~
Szła prostymi schodami w dół. Trwało to bardzo długo, a może
tylko jej się tak zdawało. Czuła nieokreślone otępienie, spowodowane strachem. W
korytarzu, przez który przechodziła w asyście żołnierzy, panował chłód. Oplotła
dłońmi swoje ramiona i spuściła wzrok w swoje bose stopy. Zauważyła małe
zadrapanie przy lewej kostce. Zastanawiała się, jakie piekło mogło panować na
powierzchni i gdzie znajdował się Christian. Otworzono przed nią ogromne, żeliwne
drzwi. Weszła do pomieszczenia. Oślepiła ją jasność lampy, zasłoniła ręką oczy.
Nagle poczuła, że znajduje się w czyichś ramionach. Uchyliła mokre od łez
powieki. Poczuła zapach jaśminu i ujrzała czekoladowe loki. Biały jedwab
sukienki Ines łaskotał Carmen po dłoniach, które zwisały bezwładnie. Była lekko
zszokowana.
- Tak się bałam Carmen. – Roth szlochała w ramię blondynki.
Ta sytuacja była tak bardzo niezrozumiana dla dziewczyny, że
nie mogła zrobić nic innego jak stać i gapić się tępo w przeciwną ścianę.
- O co chodzi? – zdołała wychrypieć.
Ines odsunęła się powoli od dziewczyny, odsłaniając jej
przestrzeń pomieszczenia. Blondynka zdążyła zauważyć, że w pokoju znajduje się bardzo
dużo żołnierzy i prawie cała kasta Arystokracji, licząca kilkanaście osób.
Brązowowłosa pociągnęła dziewczynę za rękę w stronę trzech chłopców. Wśród nich
był także Dorian. Twarz miał schowaną w dłoniach, gdy siedział na posadzce
oparty o ścianę regału. Ines usadowiła Carmen na dwuosobowej, połatanej kanapie,
po czym podeszła do regału i wyciągnęła stary, czerwony koc.
- Pewnie jest ci zimno w nogi – oznajmiła, przykrywając
szczelnie blondynkę, następnie usiadła obok niej. – Muszę powiedzieć ci coś
bardzo ważnego Carmen…
Błękitnooka zwróciła ku niej smutne spojrzenie. W głowie
miała tysiące strasznych myśli i czarnych scenariuszy ich najbliższej
przyszłości. Mimo wszystko, znalazła w sobie tyle siły, aby skupić się na
szokujących słowach Ines van Roth.
- Mam tylko ciebie – zaczęła mówić, a w jej oczach pojawiły
się fałszywe, kryształowe łzy. – Jesteś moją bliską kuzynką, ze strony matki –
wytłumaczyła, a Carmen uchyliła usta ze zdziwienia.
- Nigdy o tobie nie słyszałam – odpowiedziała podejrzliwie.
- Nigdy o tobie nie słyszałam – odpowiedziała podejrzliwie.
- Moja i twoja mama nigdy nie były ze sobą zżyte. Często je
porównywano, nienawidziły siebie nawzajem…
- Nie wiedziałam – oznajmiła blondynka, drapiąc nerwowo
paznokciem rozcięcie na wardze. Natychmiast przypomniała sobie o Christianie,
który być może walczył zacięcie w obronie bramy obozu.
- Wiem, że dla ciebie to szok, i że musisz sobie to wszystko
poukładać. – Ines uspokajająco pogładziła Carmen po włosach. – Zostawię cię na
chwilę samą. – Przytuliła ją i odeszła w stronę jednego z żołnierzy.
Ronovan podniosła wzrok na Doriana, który siedział dwa metry
od niej. Był widocznie zdenerwowany i przygnębiony. Carmen podciągnęła kolana
pod brodę. Ten nagły ruch sprawił, że chłopak spojrzał na nią. Wymusił lekki
uśmiech, ale doskonale wyczuła, że jest oszukany. Dorian uśmiechał się zupełnie
inaczej…Potrafił topić lód tym gestem. Teraz był to nikły płomyk, który gasł z
chwili na chwilę.
- Nie mogę znieść tego smutnego spojrzenia, Carmen –
powiedział cicho, przysiadając się obok niej.
Patrzyła w ten sam punkt, gdzie jeszcze przed chwilą
siedział.
- To musi być dla ciebie bardzo trudne – szepnęła, po chwili
zastanowienia.
- Co mianowicie?
- Walka ze wspomnieniami – wytłumaczyła, patrząc na niego.
Zrozumiał, że chodzi o śmierć Bethany. Był zadziwiony jak
Carmen umiała z niego czytać. Zdziwienie szybko przerodziło się w strach przed „odkryciem”.
Przybrał obojętny wyraz twarzy.
- Faktycznie, wszystkie wspomnienia wracają…Ale to tylko
wspomnienia – skłamał. – Może przynieść ci coś ciepłego do picia? – spytał. –
Cała się trzęsiesz z zimna.
- Nie – odpowiedziała cicho.
- Jeśli martwisz się o Christiana to…On jest rozważny,
będzie na siebie uważał – mruknął, patrząc w swoje dłonie, które splatał
nerwowo.
- Wiem, ale dziękuję, że to mówisz. – Ułożyła głowę na jego
ramieniu. Jego woda kolońska dalej utrzymywała cudowny zapach przy białej
koszuli. – Narobiłeś mi ochoty na odkrywanie tajemnic, dotyczących Christiana –
powiedziała lekko zabawnym tonem. – Nieźle mi się oberwało od niego.
- Wiem, przepraszam, nie powinienem tego tak rozegrać –
zaczął. - Był w kaście Naukowców, jeśli chcesz wiedzieć. – Odsunął kosmyki
blond włosów, które wpadały jej w oczy. – Przeniósł się do Wojowników dla Vivi,
nie radziła sobie na początku – wytłumaczył.
- Christian w Naukowcach?! – zdziwiła się Carmen.
- Byłby dobrym prawnikiem lub architektem.
Mijały długie godziny za nim do pomieszczenia wszedł
żołnierz, oznajmiając koniec bombardowania.
_____________________
Cześć kochani po dłuuuuugiej przerwie :D!
Nawet nie wiecie jak tęskniłam za wami.
Na początek pragnę powiedzieć, że ten rozdział sprawił mi dużo problemów. Miałam pomysł na następne wydarzenia, ale dokończenie tego sprawiło mi wiele kłopotów.
Jak widzicie zmieniłam szatę mojego bloga :) Mi się podoba, a wam? :)
Niestety mam mały problem. Gif'y i obrazki, mimo że wciskam opcje zmniejszenia, to i tak są duże. Dlatego usunęłam wszystkie (oprócz tych w bohaterach).
Wzięłam się za zwiastun do mojego bloga :>
Zamierzam też poprawić stare rozdziały, które są zaminowane masą błędów ;-; Rozdział 1 już poprawiony :]
Ależ się rozpisałam...
Rozdział dedykowany tym, którzy wspierają komentarzami <3 ;*
Pozdrawiam i kocham.
A. Wilk
Boskie ♥♥
OdpowiedzUsuńAle zmiany! Szablon piękny, bardzo klimatyczny. Choć nie wiem, co znaczy 'Aurea dicta' i jestem zbyt leniwa, by szukać tłumaczenia :x
OdpowiedzUsuńGdzie gify? :o Żałuję bardzo, że jest problem z ich zmniejszeniem, bo bardzo je lubiłam. Za to obrazki w Bohaterach są wielkie :o I masz plusa za te krótkie cytaty do każdej postaci - uwielbiam, gdy autorzy je zamieszczają.
No cóż, chyba tyle o wyglądzie. Cieszę się z nowości, choć przerwa zrobiła swoje i trochę zgubiłam wątek. Chris w Naukowcach? Wow.
Czekam na kolejny rozdział :)
Aurea dicta - "złote wypowiedzi", "złote słowa" z łaciny :) Miałam to napisane na okładce nowego zeszytu i tak jakoś się pojawiło na blogu :D
UsuńTeż tęsknie za gifami, bo dzieliły mi ładnie tekst na części i nie było nudne, długiej treści tylko urozmaicenie.
Spróbuję coś pokombinować.
Dziękuje za komentarz ;*
A co do gifów, to chyba wiem, o co chodzi. W szablonie pewnie jest wpisane, że wszystkie obrazki na blogu mają mieć tą samą szerokość (czy ogólnie wymiary), dlatego gify rozciąga. Aby to zmienić trzeba by pogrzebać w HTML. Ja kiedyś próbowałam to ustawić.No, i tak sobie ustawiłam, że skasowałam cały kod szablonu, nad którym ślęczałam kilka tygodni :') Także ostrożnie! :x
UsuńJa i HTML - to chyba nie najlepszy pomysł ;-;
UsuńAle może popytam i da sie coś zrobić :)
Cudowny rozdział ! :* warto było czekać <3 życzę weny i nie mogę doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuń/Marcysia ^^
Dziękuję bardzo za komentarz :D ;*
Usuńświetne rozdział i śliczny szablon <3
OdpowiedzUsuńDziekuję :)
UsuńZakochałam sie w tym rozdziale!
OdpowiedzUsuńO! *.* Dziękuję :)
UsuńDopiero po przejechaniu połowy Polski jestem w domciuuu i mogę spokojnie zabrać się za rozdział :D. Tradycyjnie jestem zadowolona z rozdziału! Świetnie piszesz i nie mogę doczekać się następnej części! To było piękne! Czekam na następne treści! Pozdrawiam cieplutko, kochana! Postrach krów w betoniarce. :))
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz ;*
UsuńMogę prosić o tytuł piosenki Ines?
OdpowiedzUsuńGabrielle Aplin - The power of love :]
UsuńBoskie, Aduś <3 Niestety, teraz nadrabiam lekcje do szkoły (bo jutro późno wracam i do tego będę musiała uczyć się na sprawdzian :C) dlatego nie stać mnie na dłuższy komentarz, kiedy tylko się ogarnę to Ci coś w miarę "inteligentnego" naskrobię ;*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, całuję, weny życzę ;*
` Ro.
PS. Przepraszam, że z anonima, ale nie chce mi się logować *leń*
Dziękuję kochana ;* <3
UsuńŚwietny rozdział! :D
OdpowiedzUsuńI podoba mi się zmiana c:
Kiedy nexxt ??
OdpowiedzUsuńw piątek, bądź w sobotę :)
Usuńczy mogę prosić o tytuł tej piosenki co jest serduszko?
OdpowiedzUsuńNie znam tytułu, klinkin w serduszko i Cię przekieruje do youtube'a. :)
UsuńCzytam im nie mogę się doczekać kolejnego
OdpowiedzUsuńDzisiaj dodam <3 Przyznam, ze wyjazdy trochę mi pokomplikowały z napisaniem 11-stki. Ale dzisiaj nadrobię :]
Usuń