Następnego dnia Carmen dała się porwać wirowi trudnych
zajęć. Z całą pewnością mogła stwierdzić, że Arystokraci to ciche pijawki,
które ssą wszystko, co najlepsze z innych kast. Na zajęcia z matematyki
chodzili razem z najlepszymi uczniami Naukowców, tak samo było z chemią i
biologią. W duchu Ronovan cieszyła się, że mogła spędzić czas zajęć typowo
medycznych z Alexis, która nie pozwalała nudzić się blondynce. Carmen
postanowiła, że odsunie sprawy przeszłości Christiana, Doriana i Bethany na
dalszy tor. Nie wiedziała jednak, jak długo wytrzyma bez tych informacji, które
bardzo chciała posiąść. Przestała być „nową”. Wpasowała się w obóz, odnalazła
swoje miejsce na ziemi. Większość przyzwyczaiła się do jej luzackiego podejścia
do przynależności, choć kilka osób nadal piorunowało ją spojrzeniem, widząc
„damę” w spodniach.
Wróciła obładowana książkami do przekartkowania. W pokoju
nie było Vivi, miała popołudniowy trening na strzelnicy. Blondynka padła ze
zmęczenia na łóżko. Po omacku wyciągnęła spod niego czekoladę, którą dostała
kiedyś od Alexis i zaczęła delektować się słodkimi kostkami. Usiadła po turecku
i spojrzała na portret, który namalował dla Wojowniczki Etan. Wisiał dumnie na
ścianie.
- Ma gość talent – powiedziała do siebie z pełnymi ustami,
unosząc brwi.
Ktoś zapukał mocno w drzwi. Oblizała kąciki ust, schowała
resztki czekolady pod łóżko i powiedziała przesadnie wysokim tonem „proszę”. Do
pomieszczenia wpadł Christian. Rozejrzał się po pokoju.
- Gdzie Viana? – spytał, patrząc na małą blondyneczkę.
- Nie wiem – odparła, prostując się. – Pewnie na treningu.
- Masz tu coś brązowego. – Wskazał miejsce na swoim
policzku.
Oblizała palce i wytarła brudną skórę. Christian parsknął
śmiechem.
- Powinnaś zachowywać się bardziej elegancko – skomentował,
unosząc brew.
- Kasty się nie wybiera. – Wytknęła język i wstała. – Ktoś
mi mówił, że kiedyś można było zmienić…- zaczęła chytrze, jeżdżąc palcem
wskazującym po komodzie.
Ciekawość zżerała ją od środka.
- No co ty nie powiesz. – Udał komiczne zdziwienie,
przeczuwając do czego prowadzą jej zagrywki i założył ręce na piersiach.
Spojrzała na niego wymownie.
- Powiedz Vi, żeby do mnie wpadła jak wróci – oznajmił i
wyszedł.
Zastukała palcami zdenerwowana, że nie wyciągnęła z niego
nic więcej. Drzwi otworzyły się ponownie.
- Jeszcze tutaj – wskazał górną wargę i zaśmiał się głośno.
- Won! – Zawtórowała mu salwą śmiechu, kiedy rzucała puchową
poduszką w stronę drzwi.
~*~
Etan siedział samotnie na niskim murku przed kampusem. Odpalił
papierosa i wolno wciągał do płuc nikotynowy dym. Wpatrywał się w zielone
trawniki, po których jeździli konno Wojownicy.
- Nie wiedziałam, że palisz.
Zwrócił wzrok w stronę dziewczyny. Wysoka piękność o
bursztynowych oczach i brązowych, lekko kręconych włosach uśmiechała się
pobłażliwie, miętosząc materiał jedwabnej, łososiowej sukienki.
- To ty – powiedział lekko zawiedziony i odwrócił od niej
wzrok.
- Tak, ja. Twoja kochana Ines – wymówiła sarkastycznie i
usiadła mu na kolanie, zarzucając swoje długie ręce na jego szyję.
- Złaź ze mnie. –Zgasił niedopałek i zrzucił ją na bok,
robiąc kwaśną minę.
- Kochanie, dlaczego taki jesteś?!
- Ines…Piłaś coś?! – spytał, widząc jej wyczyny.
- Ja?! Ja nigdy, przecież wiesz kotku – szepnęła, drapiąc
paznokciem płatek jego ucha.
- Daruj sobie te gierki – skomentował, strącając jej dłoń.
Kątem oka zauważył, że obok przechodziła Vivi, wracając z
treningu do kampusu. Opuścił Ines i podbiegł do blondynki. Włosy spięte w
wysoki kucyk były przemoknięte od potu, a krótki podkoszulek ukazywał zarys jej pięknych mięśni.
- Hej Viana. – Uśmiechnął się, doganiając ją przy windzie.
- Cześć Etan – odpowiedziała. – Dziękuję za rysunek –
dodała, nie patrząc mu w oczy. Wcisnęła guzik przedostatniego piętra. Szybko
wsiadł za nią, za nim drzwi zdołały się zatrzasnąć.
- Nie ma za co, drobiazg – powiedział, stając w przeciwnym
rogu. – To ja ci musze podziękować, uwolniłaś mnie od Ines. – Zaśmiał się.
- Nie chciałam wam przeszkadzać…- Uniosła brew.
- Daj spokój, wiesz dobrze jaka ona jest – skomentował,
mierzwiąc palcami zwoje złote włosy.
- Idealna –
dopowiedziała sobie w myślach.
- Jak trening? – spytał.
- Jak zwykle męczący. Etan…Mogłabym cię o coś poprosić? –
Jej oczy zapłonęły.
- Słucham.
- Nie poszedłbyś ze mną na fiestę Wojowników? – zapytała,
uśmiechając się lekko.
- Yyy…No wiesz, to raczej nie są moje klimaty.
- Nie było pytania. – Posmutniała i drzwi windy otworzyły
się. Poprawiła torbę na ramieniu i wyszła z windy szybki krokiem. Pragnęła
zapaść się pod ziemię. Żałowała, że spytała.
- Mimo to, pójdę z tobą z wielką chęcią – dodał, gdy
odchodziła.
- Dzięki – uśmiechnęła się promiennie i pomachała mu na
pożegnanie.
Fiestą Wojowników nazywano przyjęcie sylwestrowe, które
odbywało się w Koloseum tylko dla tej jednej kasty i zaproszonych osób
towarzyszących. Reszta bawiła się na błoniach obozu. Impreza miała specyficzny
klimat. Rockowa muzyka, mroczne stroje, tajemnicza atmosfera. Wiele plotek
krążyło na temat tego, co dzieje się na fieście, ale tylko wtajemniczeni mogli
zaznać tego sekretu.
Vivi po wielu dniach błagania w końcu namówiła Carmen na
sylwestra w Koloseum, obiecując że znajdzie jej fajne towarzystwo.
- Powiesz mi w końcu z kim pójdę? – spytała, gdy Purcelle
zakręcała jej włosy na wałki.
- Kochanie, to niespodzianka – odpowiedziała, uśmiechając się
tajemniczo. – Teraz wybierzemy ci sukienkę. – Pokazała jej dwie, jedną krwisto
czerwoną z dużym dekoltem na plecach, marszczoną na biodrach i zwężoną w pasie.
Druga była małą-czarną, wysadzoną kryształami swarovskiego, które tworzyły
fantazyjne wzory i mieniły się w świetle porannego słońca. Carmen ruchem głowy
wybrała tę drugą.
- Może być problem. Jesteś drobniejsza ode mnie, nie wiem
czy się w nie wbije – przyznała, uśmiechając się przepraszająco.
- Daj spokój. Ja na twoim miejscu bym się cieszyła, że mam
figurę godną Venus – skomentowała. – Wejdziesz w nią bez problemu – dodała.
- Skoro tak mówisz…
- To będzie cudowny wieczór Carmen – zapewniła.
- Nie pokazałaś mi jeszcze swojej sukienki! – żachnęła się
młodsza blondynka.
Vivi wyjęła z granatowego pokrowca czarną, skórzaną sukienkę
nabitą ćwiekami w miejscu ramion, wyglądającą na bardzo obcisłą i krótką. Następnie
sięgnęła do małego pudełka i wyjęła czarne, wysokie szpilki, pokryte na
platformie małymi kryształkami.
- Wow! – Carmen otworzyła usta z oniemienia.
- Wszystkie Wojowniczki będą miały wyzywające stroje, także
nie przejmuję się tym zbytnio – powiedziała cicho. – Myślisz, że spodobam się Etanowi?
– spytała poważnie.
- No wiesz…Będziesz wyglądać cholernie seksownie. Jeśli jest
mężczyzną to tak – zaśmiała się.
- Mam nadzieję.
***
Obie były gotowe do wyjścia i obie prezentowały się pięknie.
Włosy Carmen układały się w delikatne fale, które okalały jej twarz, sukienka
pasowała idealnie i podkreślała jej kobieca atuty. Viana wyglądała jak mocna,
charakterna kobieta, którą poniekąd była. Czarna, skórzana sukienka podkreślała
jej umięśnioną, aczkolwiek drobną figurę. Długość jej nóg spotęgowały wysokie
szpilki. Górę wycieniowanych blond włosów lekko natapirowała, a reszcie
pozwoliła luźno spływać aż do dolnej części pleców.
- Niezłe z nas laski – powiedziała Vivi, gdy przeglądały się
w lustrach windy, zjeżdżając na dół. Carmen przytaknęła.
- Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak odstawiona jak dziś, ale
przynajmniej nikt się nie przyczepi, że przyszłam w spodniach. – Obie wybuchły
gromkim śmiechem. – Powiesz mi wreszcie z kim idę? – spytała błagalnym tonem.
- Zaraz zobaczysz. – Zagryzła wargę, uśmiechając się
chytrze.
Drzwi windy rozchyliły się. Wyszły z kampusu. Carmen
zobaczyła Etana, a obok niego Christiana.
- Zabiję cię Vivi! – powiedziała piskliwie, łapiąc ją za
ramię i zatrzymując.
_____
Przepraszam za opóźnienie w dodaniu tego rozdziału. Niestety sprawy rodzinne :/
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Liczę na komentarze :)
Rozdział 9 dodam niedługo.
Pozdrawiam <3
A.Wilk
PS. Wygląd Ines będzie dodany do zakładki "Bohaterowie" :)
Nareszcie! :D
OdpowiedzUsuńCały weekend maniakalnie nabijałam Ci odwiedzin, sprawdzając co 10 minut, czy jest nowy rozdział xd
Partnera Carmen można się było domyślić, ale mimo wszystko wciąż mnie to bawi ;) Uśmiecham się na samą myśl o ich wspólnym wieczorze - pilnuj, żeby się nie pozabijali! ;p
No proszę, kto by pomyślał, że z Etana taki łamacz serc! Postać Niny Dobrev świetnie wpasowała mi się do tej roli. Czyżby jakaś fanatyczna ex? Może tu nieźle namieszać - lubię ją! :D
Dziwi mnie, że to kasta Wojowników ma specjalny przywilej imprezowania w Koloseum. Bardziej spodziewałabym się tego po Arystokracji. No ale cóż. Tak też fajnie ;)
Widziałam parę drobnych błędów, których czepiać się nie będę. Przed oczami mam tylko jeden: "skurzaną sukienkę", ała. Pewnie pośpiech ;)
Trzymam Cię za słowo o szybkich nowościach (ferie)! <3
Chyba faktycznie pośpiech, bo za drugim razem napisałam poprawnie :D hehe. Dzięki za uwagę :)
UsuńDo następnego ;*
Ja też sprawdzałam co chwilę i 10 min temu klikam, zaciskam kciuki iiiii.... Nowy rozdzialik! Już się boję co to wyniknie z tego wyjścia 8) Kofffam to opowiadanie <3 błagam dodaj jakoś niedługo, bo nie wytrzymam. ;)
OdpowiedzUsuńPostaram się dodać jak najszybciej <3
Usuńkocham to, to jest świetne
OdpowiedzUsuńI co dalej?! Co dalej?!
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać!
Często tutaj bywam XD
Dziękuję za komentarz :)
UsuńPrzeczytalam wszystko od poczatku kocham te postacie i fabule zajebiscie piszesz nie moge sie doczekac dalszych rozdzialow.Masz talent :*
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to słyszeć ;*
UsuńJej! Nowa czytelniczka :D
Pozdrawiam i do następnego ;*
świetne opowiadania;)
OdpowiedzUsuńhttp://malenkafotografia.blogspot.com/
opowiadanie*
UsuńReklamować swój blog proszę w innych miejscach :)
Przeczytałam wszystkie rozdziały są wspaniałe czekam na następne :)) <3
OdpowiedzUsuńNexxt !!!
OdpowiedzUsuńTwoja praca jest świetna i bardzo wciągająca :)
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
kiedy następny rozdział?
OdpowiedzUsuńKurde. To tak do końcówki. Lol. Nie wierzę...
OdpowiedzUsuńA teraz od początku.
Kochana Ado, słońce ty moje najdroższe.... Skop w końcu rozdział. To strasznie wkurzające czytać rzeczy tak dopracowane, a jednocześnie bardzo przyjemne...
Rozdział poniekąd zaskakujący, choć od początku wiedziałam z kim pójdzie Carmen na imprezę. Ale sposób w jaki to napisałaś sprawił, że byłam zaskoczona.
Ines-biczes, ma szybko umrzeć, podczas tortur, albo... Nie wiem. Podczas śmierci.
Czekam na więcej
Całuski,
Maria I Tudor, z łaski Bożej królowa Anglii, Hiszpani, Irlandii, obojga Sycylii, obrończyni wiary(...)
cudowne ;* czekam na następną <3
OdpowiedzUsuńHej :) Znalazłam to dziś w internetach i od razu pomyślałam o Tobie. Taka mała motywacja do Twojej książki (która się pisze, mam nadzieję): http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/abigail-gibbs-kolacja-z-wampirem,103642.html
OdpowiedzUsuńBuziaczki :*