poniedziałek, 26 stycznia 2015

Rozdział 8

Następnego dnia Carmen dała się porwać wirowi trudnych zajęć. Z całą pewnością mogła stwierdzić, że Arystokraci to ciche pijawki, które ssą wszystko, co najlepsze z innych kast. Na zajęcia z matematyki chodzili razem z najlepszymi uczniami Naukowców, tak samo było z chemią i biologią. W duchu Ronovan cieszyła się, że mogła spędzić czas zajęć typowo medycznych z Alexis, która nie pozwalała nudzić się blondynce. Carmen postanowiła, że odsunie sprawy przeszłości Christiana, Doriana i Bethany na dalszy tor. Nie wiedziała jednak, jak długo wytrzyma bez tych informacji, które bardzo chciała posiąść. Przestała być „nową”. Wpasowała się w obóz, odnalazła swoje miejsce na ziemi. Większość przyzwyczaiła się do jej luzackiego podejścia do przynależności, choć kilka osób nadal piorunowało ją spojrzeniem, widząc „damę” w spodniach.
Wróciła obładowana książkami do przekartkowania. W pokoju nie było Vivi, miała popołudniowy trening na strzelnicy. Blondynka padła ze zmęczenia na łóżko. Po omacku wyciągnęła spod niego czekoladę, którą dostała kiedyś od Alexis i zaczęła delektować się słodkimi kostkami. Usiadła po turecku i spojrzała na portret, który namalował dla Wojowniczki Etan. Wisiał dumnie na ścianie.
- Ma gość talent – powiedziała do siebie z pełnymi ustami, unosząc brwi.
Ktoś zapukał mocno w drzwi. Oblizała kąciki ust, schowała resztki czekolady pod łóżko i powiedziała przesadnie wysokim tonem „proszę”. Do pomieszczenia wpadł Christian. Rozejrzał się po pokoju.
- Gdzie Viana? – spytał, patrząc na małą blondyneczkę.
- Nie wiem – odparła, prostując się. – Pewnie na treningu.
- Masz tu coś brązowego. – Wskazał miejsce na swoim policzku.
Oblizała palce i wytarła brudną skórę. Christian parsknął śmiechem.
- Powinnaś zachowywać się bardziej elegancko – skomentował, unosząc brew.
- Kasty się nie wybiera. – Wytknęła język i wstała. – Ktoś mi mówił, że kiedyś można było zmienić…- zaczęła chytrze, jeżdżąc palcem wskazującym po komodzie.

Ciekawość zżerała ją od środka.
- No co ty nie powiesz. – Udał komiczne zdziwienie, przeczuwając do czego prowadzą jej zagrywki i założył ręce na piersiach.
Spojrzała na niego wymownie.
- Powiedz Vi, żeby do mnie wpadła jak wróci – oznajmił i wyszedł.
Zastukała palcami zdenerwowana, że nie wyciągnęła z niego nic więcej. Drzwi otworzyły się ponownie.
- Jeszcze tutaj – wskazał górną wargę i zaśmiał się głośno.
- Won! – Zawtórowała mu salwą śmiechu, kiedy rzucała puchową poduszką w stronę drzwi.
~*~
Etan siedział samotnie na niskim murku przed kampusem. Odpalił papierosa i wolno wciągał do płuc nikotynowy dym. Wpatrywał się w zielone trawniki, po których jeździli konno Wojownicy.
- Nie wiedziałam, że palisz.
Zwrócił wzrok w stronę dziewczyny. Wysoka piękność o bursztynowych oczach i brązowych, lekko kręconych włosach uśmiechała się pobłażliwie, miętosząc materiał jedwabnej, łososiowej sukienki.
- To ty – powiedział lekko zawiedziony i odwrócił od niej wzrok.
- Tak, ja. Twoja kochana Ines – wymówiła sarkastycznie i usiadła mu na kolanie, zarzucając swoje długie ręce na jego szyję.
- Złaź ze mnie. –Zgasił niedopałek i zrzucił ją na bok, robiąc kwaśną minę.
- Kochanie, dlaczego taki jesteś?!
- Ines…Piłaś coś?! – spytał, widząc jej wyczyny.
- Ja?! Ja nigdy, przecież wiesz kotku – szepnęła, drapiąc paznokciem płatek jego ucha.
- Daruj sobie te gierki – skomentował, strącając jej dłoń.


Kątem oka zauważył, że obok przechodziła Vivi, wracając z treningu do kampusu. Opuścił Ines i podbiegł do blondynki. Włosy spięte w wysoki kucyk były przemoknięte od potu, a krótki podkoszulek ukazywał zarys jej pięknych mięśni.
- Hej Viana. – Uśmiechnął się, doganiając ją przy windzie.
- Cześć Etan – odpowiedziała. – Dziękuję za rysunek – dodała, nie patrząc mu w oczy. Wcisnęła guzik przedostatniego piętra. Szybko wsiadł za nią, za nim drzwi zdołały się zatrzasnąć.
- Nie ma za co, drobiazg – powiedział, stając w przeciwnym rogu. – To ja ci musze podziękować, uwolniłaś mnie od Ines. – Zaśmiał się.
- Nie chciałam wam przeszkadzać…- Uniosła brew.
- Daj spokój, wiesz dobrze jaka ona jest – skomentował, mierzwiąc palcami zwoje złote włosy.
- Idealna – dopowiedziała sobie w myślach.
- Jak trening? – spytał.
- Jak zwykle męczący. Etan…Mogłabym cię o coś poprosić? – Jej oczy zapłonęły.
- Słucham.
- Nie poszedłbyś ze mną na fiestę Wojowników? – zapytała, uśmiechając się lekko.
- Yyy…No wiesz, to raczej nie są moje klimaty.
- Nie było pytania. – Posmutniała i drzwi windy otworzyły się. Poprawiła torbę na ramieniu i wyszła z windy szybki krokiem. Pragnęła zapaść się pod ziemię. Żałowała, że spytała.
- Mimo to, pójdę z tobą z wielką chęcią – dodał, gdy odchodziła.
- Dzięki – uśmiechnęła się promiennie i pomachała mu na pożegnanie.
Fiestą Wojowników nazywano przyjęcie sylwestrowe, które odbywało się w Koloseum tylko dla tej jednej kasty i zaproszonych osób towarzyszących. Reszta bawiła się na błoniach obozu. Impreza miała specyficzny klimat. Rockowa muzyka, mroczne stroje, tajemnicza atmosfera. Wiele plotek krążyło na temat tego, co dzieje się na fieście, ale tylko wtajemniczeni mogli zaznać tego sekretu.
Vivi po wielu dniach błagania w końcu namówiła Carmen na sylwestra w Koloseum, obiecując że znajdzie jej fajne towarzystwo.
- Powiesz mi w końcu z kim pójdę? – spytała, gdy Purcelle zakręcała jej włosy na wałki.
- Kochanie, to niespodzianka – odpowiedziała, uśmiechając się tajemniczo. – Teraz wybierzemy ci sukienkę. – Pokazała jej dwie, jedną krwisto czerwoną z dużym dekoltem na plecach, marszczoną na biodrach i zwężoną w pasie. Druga była małą-czarną, wysadzoną kryształami swarovskiego, które tworzyły fantazyjne wzory i mieniły się w świetle porannego słońca. Carmen ruchem głowy wybrała tę drugą.
- Może być problem. Jesteś drobniejsza ode mnie, nie wiem czy się w nie wbije – przyznała, uśmiechając się przepraszająco.
- Daj spokój. Ja na twoim miejscu bym się cieszyła, że mam figurę godną Venus – skomentowała. – Wejdziesz w nią bez problemu – dodała.


- Skoro tak mówisz…
- To będzie cudowny wieczór Carmen – zapewniła.
- Nie pokazałaś mi jeszcze swojej sukienki! – żachnęła się młodsza blondynka.
Vivi wyjęła z granatowego pokrowca czarną, skórzaną sukienkę nabitą ćwiekami w miejscu ramion, wyglądającą na bardzo obcisłą i krótką. Następnie sięgnęła do małego pudełka i wyjęła czarne, wysokie szpilki, pokryte na platformie małymi kryształkami.
- Wow! – Carmen otworzyła usta z oniemienia.
- Wszystkie Wojowniczki będą miały wyzywające stroje, także nie przejmuję się tym zbytnio – powiedziała cicho. – Myślisz, że spodobam się Etanowi? – spytała poważnie.
- No wiesz…Będziesz wyglądać cholernie seksownie. Jeśli jest mężczyzną to tak – zaśmiała się.
- Mam nadzieję.
***
Obie były gotowe do wyjścia i obie prezentowały się pięknie. Włosy Carmen układały się w delikatne fale, które okalały jej twarz, sukienka pasowała idealnie i podkreślała jej kobieca atuty. Viana wyglądała jak mocna, charakterna kobieta, którą poniekąd była. Czarna, skórzana sukienka podkreślała jej umięśnioną, aczkolwiek drobną figurę. Długość jej nóg spotęgowały wysokie szpilki. Górę wycieniowanych blond włosów lekko natapirowała, a reszcie pozwoliła luźno spływać aż do dolnej części pleców.
- Niezłe z nas laski – powiedziała Vivi, gdy przeglądały się w lustrach windy, zjeżdżając na dół. Carmen przytaknęła.
- Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak odstawiona jak dziś, ale przynajmniej nikt się nie przyczepi, że przyszłam w spodniach. – Obie wybuchły gromkim śmiechem. – Powiesz mi wreszcie z kim idę? – spytała błagalnym tonem.
- Zaraz zobaczysz. – Zagryzła wargę, uśmiechając się chytrze.
Drzwi windy rozchyliły się. Wyszły z kampusu. Carmen zobaczyła Etana, a obok niego Christiana.
- Zabiję cię Vivi! – powiedziała piskliwie, łapiąc ją za ramię i zatrzymując.




_____

Przepraszam za opóźnienie w dodaniu tego rozdziału. Niestety sprawy rodzinne :/
Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Liczę na komentarze :)
Rozdział 9 dodam niedługo.
Pozdrawiam <3
A.Wilk
PS. Wygląd Ines będzie dodany do zakładki "Bohaterowie" :)

18 komentarzy:

  1. Nareszcie! :D
    Cały weekend maniakalnie nabijałam Ci odwiedzin, sprawdzając co 10 minut, czy jest nowy rozdział xd
    Partnera Carmen można się było domyślić, ale mimo wszystko wciąż mnie to bawi ;) Uśmiecham się na samą myśl o ich wspólnym wieczorze - pilnuj, żeby się nie pozabijali! ;p
    No proszę, kto by pomyślał, że z Etana taki łamacz serc! Postać Niny Dobrev świetnie wpasowała mi się do tej roli. Czyżby jakaś fanatyczna ex? Może tu nieźle namieszać - lubię ją! :D
    Dziwi mnie, że to kasta Wojowników ma specjalny przywilej imprezowania w Koloseum. Bardziej spodziewałabym się tego po Arystokracji. No ale cóż. Tak też fajnie ;)
    Widziałam parę drobnych błędów, których czepiać się nie będę. Przed oczami mam tylko jeden: "skurzaną sukienkę", ała. Pewnie pośpiech ;)
    Trzymam Cię za słowo o szybkich nowościach (ferie)! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba faktycznie pośpiech, bo za drugim razem napisałam poprawnie :D hehe. Dzięki za uwagę :)
      Do następnego ;*

      Usuń
  2. Ja też sprawdzałam co chwilę i 10 min temu klikam, zaciskam kciuki iiiii.... Nowy rozdzialik! Już się boję co to wyniknie z tego wyjścia 8) Kofffam to opowiadanie <3 błagam dodaj jakoś niedługo, bo nie wytrzymam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham to, to jest świetne

    OdpowiedzUsuń
  4. I co dalej?! Co dalej?!
    Nie mogę się doczekać!
    Często tutaj bywam XD

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytalam wszystko od poczatku kocham te postacie i fabule zajebiscie piszesz nie moge sie doczekac dalszych rozdzialow.Masz talent :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi to słyszeć ;*
      Jej! Nowa czytelniczka :D
      Pozdrawiam i do następnego ;*

      Usuń
  6. świetne opowiadania;)

    http://malenkafotografia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. opowiadanie*
      Reklamować swój blog proszę w innych miejscach :)

      Usuń
  7. Przeczytałam wszystkie rozdziały są wspaniałe czekam na następne :)) <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Twoja praca jest świetna i bardzo wciągająca :)
    Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  9. kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  10. Kurde. To tak do końcówki. Lol. Nie wierzę...
    A teraz od początku.
    Kochana Ado, słońce ty moje najdroższe.... Skop w końcu rozdział. To strasznie wkurzające czytać rzeczy tak dopracowane, a jednocześnie bardzo przyjemne...
    Rozdział poniekąd zaskakujący, choć od początku wiedziałam z kim pójdzie Carmen na imprezę. Ale sposób w jaki to napisałaś sprawił, że byłam zaskoczona.
    Ines-biczes, ma szybko umrzeć, podczas tortur, albo... Nie wiem. Podczas śmierci.
    Czekam na więcej
    Całuski,
    Maria I Tudor, z łaski Bożej królowa Anglii, Hiszpani, Irlandii, obojga Sycylii, obrończyni wiary(...)

    OdpowiedzUsuń
  11. cudowne ;* czekam na następną <3

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej :) Znalazłam to dziś w internetach i od razu pomyślałam o Tobie. Taka mała motywacja do Twojej książki (która się pisze, mam nadzieję): http://dziendobry.tvn.pl/wideo,2064,n/abigail-gibbs-kolacja-z-wampirem,103642.html
    Buziaczki :*

    OdpowiedzUsuń