niedziela, 1 lutego 2015

Rozdział 9 cz.1

 Wzięła głęboki oddech, zacisnęła zęby i poprawiła sukienkę. Obie dziewczyny podeszły do chłopaków, ale tylko Vivian była w niesamowitym humorze. Carmen spojrzała w jego chłodne oczy, najwyraźniej rozbawione sytuacją, w której utknęła. Christian doskonale wiedział, że dla Ronovan jego obecność ma być specyficzną „niespodzianką”.
- Cześć – powiedziała wesoło Purcelle, po czym przybliżyła się znacząco do Etana.
Christian zmroził chłopaka spojrzeniem. Carmen odwróciła wzrok, aby nie parsknąć śmiechem na widok jego reakcji.
- W takim razie spotkamy się w Koloseum, Etan i ja idziemy po resztę znajomych – oznajmiła, patrząc na Arystokratkę. – Spróbujcie się nie pozabijać – poprosiła na odchodnym.
- Nie wierzę, że go ze sobą wzięła…- mruknął sam do siebie.
- Daj spokój, może nie jest muskularnym, tępym osiłkiem, ale za to ma mózg – skomentowała.
- Jeśli chodzi o to, że idziemy razem…- zaczął, patrząc jej w oczy. – Byłem Vivi winny przysługę. – Uśmiechnął się sarkastycznie.
- Christian Purcelle, słodki jak zawsze. – Prychnęła i posłała mu świdrujące spojrzenie. – Gdybym wiedziała, kto ma ze mną iść, zamknęłabym się w łazience – odgryzła się.
- Zamknij się i chodź już.
Uśmiechnęła się wesoło, uwielbiała jak sobie nawzajem dokuczali.
 W migotliwym świetle ulicznych lamp mogła dostrzec jak jest ubrany. Mimo całej elegancji kreacji, udało mu się przemycić kilka elementów prawdziwego Wojownika. Koszulka z logiem jakiegoś rockowego zespołu opinała jego umięśniony tors pod czarną marynarką. Włosy były widocznie podcięte i trwały pokryte żelem w artystycznym nieładzie. Obfita, dolna warga przyozdobiona była tradycyjnie okrągłym kolczykiem. Nigdy nie widziała go w piękniejszej odsłonie. Dziś przedstawiał grzeczną wersję Wojownika-dżentelmena. Oczywiście tylko wizualnie. Daleko Christianowi było do uprzejmego, komplementującego i „idealnego” Doriana. Ta odmienność czyniła go w oczach Carmen kimś nieodgadnionym, kuszącym swą tajemnicą, którą chciała za wszelką cenę odkryć.

- Dlaczego Viana chciała, abyś poszedł ze mną? – spytała, gdy powróciła ze swoich myśli.
- Uważa, że będziesz przy mnie bezpieczna – wyjaśnił.
- A będę? – Uniosła brew.
Uśmiechnął się ironicznie i spojrzał na nią znacząco.
- Jeśli będziesz trzymać się bardzo blisko mnie to nic złego ci się nie przydarzy – wypowiedział, przeciągając leniwie słowa.
Widząc jej zniesmaczona minę, zaśmiał się głośno. Carmen zatrzymała się gwałtownie, klnąc pod nosem. Ściągnęła dziesięciocentymetrowe obcasy i zaczęła iść na boso, dzierżąc je w rękach.
- Zamknij się – warknęła, widząc że rozbawiony Christian otwiera usta, aby skomentować jej zachowanie.
Przed Koloseum ubrała je z powrotem. Cały budynek oświetlony był turkusowymi i granatowymi światłami.
- Stresik? – spytał, widząc jak przesadnie prostuje plecy.
- Może. – Poprawiła blond włosy.
- Daj spokój wyglądasz…-Przerwał. – Do zniesienia – dodał po chwili, widząc jej błysk w oku.
- Nie jesteś za grosz dżentelmenem. – Zaśmiała się.
- A ty za grosz damą .
 Christian pomógł blondynce pokonać wysokie, zewnętrzne schody w nieszczęsnych obcasach. Weszli do budynku. Znaleźli się w ogromnej, okrągłej sali, która była starannie udekorowana. Loże, w których siedziało przeważnie po tuzin osób, zostały przyozdobione czarnym i granatowym tiulem. Z tego materiału stworzono również ogromne kokardy na balustradzie schodów, które w pięknym stylu lekko skręcały w dół. Na środku znajdowały się dwa długie stoły. Na pierwszym z nich stały pyszne potrawy i przekąski, a na drugim napoje i alkohol. Jedynym oświetleniem były świece i kryształowa kula, która dumnie wisiała nad stołami i parkietem. W momencie ich przyjścia z wielkich głośników wydobywała się cicha muzyka. W sali było już sporo osób, niektórzy gapili się z niedowierzaniem w oboje przybyłych.
- Spróbuj się uśmiechnąć i udawać, że jest fajnie – szepnął, patrząc na grupkę znajomych, która machała, aby dołączyli do nich.
- Mając ciebie przy sobie to raczej graniczy z cudem – posłała mu kąśliwą uwagę, uśmiechając się perfidnie.
- Zepchnę cię ze schodów, jeśli tego nie zrobisz – ostrzegł.
- To nie będzie konieczne…Mam na sobie dalej te cholerne buty. Przewrócę się, schodząc – powiedziała na poważnie, patrząc w dół z przerażeniem.
 Złapał ją silną dłonią tuż nad talią i tuż pod biustem. Pozwoliło jej to utrzymać równowagę i zejść spokojnie ze schodów. Jego dotyk był pewny i stabilny. Gdy jej stopa dotknęła marmurowej podłogi natychmiast zabrał rękę, jakby oparzony ogniem. Podeszło do nich kilka osób, w tym Katia, której głupawy uśmieszek nie schodził do końca wieczoru. Szturchnęła Christiana znacząco w ramię, gdy Carmen prowadziła żywą rozmowę z Drew.
- Vivi mi kazała – wycedził przez zaciśnięte zęby.
- Kazała, nie kazała, ale jest pewne, że jesteś zadowolony z partnerki.
- Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy – odpowiedział sarkazmem.
- Jesteś dzisiaj niebywale miły – dodała Arystokratka, słysząc jego narzekania.
Po rozmowie Christian i Carmen podeszli do długiego stołu, aby napić się czegoś. Wojownik sięgnął po kryształową szklankę i wlał w nią rdzawy płyn z eleganckiej karafki.
- Co to? – zapytała zaciekawiona, oglądając bacznie niezidentyfikowany napój.
- Chcesz spróbować? – zapytał chytrze, unosząc brew i kołysząc kusząco szklanką.
- Daj. – Sięgnęła po naczynie, ale on odsunął szybko rękę z jej pola zasięgu.
- Nie jesteś pełnoletnia, nie wolno ci pić trunków. – Zaśmiał się.
- Nie bądź taki…Tylko łyczek, obiecuję – błagała.
- Łatwo tobą manipulować, twoja ciekawość tobą włada – skomentował, uśmiechając się ironicznie.
- Już nie chcę. – Wytknęła mu język i nalała do swojej szklanki soku brzoskwiniowego.
- Masz – powiedział litościwie i podał jej swoją szklankę.
Rozradowana upiła duży łyk. Gardło przeżarł jej gorzkawy i ostry smak. Zaczęła głośno kaszleć. Kilka głów odwróciło się w jej stronę. Pochwyciła swój  brzoskwiniowy sok i wypiła go do dna. Wzięła głęboki wdech ustami.
- Świnia! – krzyknęła.
Zaśmiał się i pokręcił głową w geście dezaprobaty.
- Oj Carmen, Carmen…
- Co to właściwie było? – spytała.
- Amerykańska Whiskey. Pomoże mi z tobą wytrzymać cały wieczór. – Upił spory łyk.
Blondynka dostrzegła Vivi i Etana z grupką osób, w której znajdował się między innymi Dorian.
- Co on tu do cholery robi?! – Christian nie ukrywał zdziwienia i wściekłości.
Brązowooki spostrzegłszy Carmen, podszedł do dziewczyny, nie zwracając uwagi na Christiana, stojącego tuż za nią.
- Od kiedy anioły chodzą po ziemi? – spytał zalotnie, komentując piękną kreację dziewczyny.
- To tylko ja, Winteen, ale miło z twojej strony – powiedział rozbawiony Christian, unosząc szklankę w geście toastu.
- Co tu robisz? – spytała Carmen, lekko rozbawiona odpowiedzią towarzysza.
- Zostałem zaproszony przez Alice, Ines też z nami jest, bardzo chce cię poznać – oznajmił, patrząc wrogo na Purcelle’a.
- Cała arystokratyczna rodzinka się zleciała – zachichotał wrednie błękitnooki.
- Mógłbyś się zamknąć? Nie widzisz, że rozmawiam z Carmen. Idź męczyć ludzi gdzie indziej – powiedział zażenowany.
- Niestety Winteen… Carmen jest tu ze mną. – Złapał ją w pasie i przyciągnął z całej siły do siebie.
Blondynka wytrzeszczyła oczy ze zdziwienia. Wiedziała dobrze, że Christian chciał dopiec Dorianowi, ale nie była świadoma, że może uciec się do takich czynów jak władcze przyciąganie jej samej do siebie.
- Naprawdę? – Dorian nie dowierzał słowom Wojownika.
- Vivi trochę namieszała…- zaczęła tłumaczyć Carmen.
- Rozumiem – przerwał tłumaczenia, patrząc na nią z zawodem i smutkiem w oczach. – Życzę ci miłej zabawy, wyglądasz przepięknie. – Uśmiechnął się słabo i odszedł od nich.

- Zemdliło mnie – skomentował Christian, gdy Arystokrata odszedł do grupki innych osób.
- Mógłbyś przestać?! – oburzyła się blondynka. – Co to w ogóle miało znaczyć?!
- Idź do niego jeśli chcesz. – Założył ręce na piersiach, mrużąc oczy.
- On przynajmniej umie być miły – szepnęła, spuszczając głowę, z tęgą miną.
- Miły?! Tanie komplementy, które mówił każdej dziewczynie, która chodzi po tym obozie… Proszę cię… To nie jest miłe, to jest tandetne – prychnął.
- Jesteś zazdrosny? – spytała.
- O ciebie? – Uniósł brew.
- Nie… Nie o to mi chodziło... Przepraszam, to było głupie pytanie… Nie wiem skąd mi się nasunęło… -Zaczęła się jąkać. – Pójdę na chwilę do toalety. – Odeszła czerwona jak burak.
~*~
Vivian i Etan siedzieli w loży zupełnie sami, prowadząc ożywioną rozmowę na temat rysunków blondyna. Czuli się świetnie w swoim towarzystwie. Nagle podeszła do nich dziewczyna ubrana w białą, zwiewną sukienkę z głębokim dekoltem. Czekoladowe loki upięte miała w wysoki kok, pozwalając jedynie dwu pięknym pasmom, okalać jej szczupłą twarz. Etan ujrzawszy ją, wyprostował się.
- Ines?!
- Cześć – przywitała się. – Jak się bawicie? – Usiadła obok Vivi, obdarzając ich szerokim uśmiechem.
- Bardzo dobrze – powiedziała cicho Wojowniczka. – Śliczna sukienka – skomentowała.
- Nie tak piękna jak twoja. – Uśmiechnęła się fałszywie, posyłając kokieteryjne spojrzenie Etanowi.
- No tak, Vivian wygląda dziś oszałamiająco – przyznał Artysta, mrużąc oczy w nienawistnym spojrzeniu do brązowowłosej.
- Przyniosę nam szampana – wypaliła speszona Wojowniczka i wstała gwałtownie z kanapy.
Ukradkiem zobaczyła, że Carmen podąża w stronę toalet, więc czmychnęła czym prędzej w jej stronę.
- Ines, w co ty pogrywasz? – spytał, gdy Vivi zniknęła w tłumie.
- Chcę poznać twoją nową dziewczynę – powiedziała przesłodzonym tonem.
- Vivi nie jest moją dziewczyną – zaprzeczył.
- Czyli nic do niej nie czujesz – oznajmiła rozradowanym tonem. – Tak myślałam, że po prostu się do ciebie przykleiła. – Przerwała mu tym stwierdzeniem, gdy chciał coś odpowiedzieć na poprzedni, błędny wniosek Ines.
- Po prostu…
- Muszę już iść skarbie, zobaczymy się później. – Puściła mu oczko i odeszła przesadnie kołysząc biodrami w drodze powrotnej.

Etan schował twarz w dłoniach, po czym przeczesał swoje złote włosy palcami, głośno wypuszczając powietrze.
_______________________________________________

Rozdział 9 jest :D Niestety nie cały, postanowiłam podzielić go na dwie części, ponieważ wyszedłby bardzo długi.
Drugą część dodam niedługo :)
W niej dopiero będzie się działo ^^
Chciałabym z tego miejsca podziękować osobom, które komentują i wspierają mnie. Jesteście niezastąpieni <3 Tacy czytelnicy to skarb :>
Życzę miłej niedzieli :)
Pozdrawiam ;*
A.Wilk

11 komentarzy:

  1. Najlepszy rozdział do tej pory!
    Wątek Christiana i Carmen jest świetny. Bardzo mnie rozbawił, to taka tru miłość jak między Malfoy'em a Vic (Ah... Stare czasy), chociaż... Może nawet lepsza.
    Uwielbiam Cię, po prostu. Jesteś świetna.
    Czekam na drugą część.
    Maria blablabla.

    OdpowiedzUsuń
  2. cudowne <3 już nie mogę się doczekać kolejnej części :)
    mam nadzieję że pojawi się szybko :) <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam na dalsza część *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że druga część pojawi się szybko. :(
    Bardzo mi się podobało. W sumie skupiłaś się na dwóch parach - obie specyficzne, o skomplikowanych relacjach, obu też ktoś przeszkodził (Dorian i Ines).
    Carmen i Chris mają skrajnie różne charaktery, droczą się ze sb, wydawałoby się, że nigdy nie będą razem, ale... coś ich do siebie ciągnie (albo ktoś - nasza kochana Buntowniczka :*).
    Z kolei Vivi i Etan pasują do siebie, lubią swoje towarzystwo, szukają okazji, by się spotkać, ale mimo to ich uczucia są mocno zawoalowane, nieśmiałe, skryte.
    Ciekawie, chce się więcej! :)
    A teraz będę się troszkę czepiać :( W tym rozdziale brakowało mi wyjątkowo dużo przecinków, np. "Gdybym wiedziała [przecinek] kto ma ze mną iść, zamknęłabym się w łazience", "Widząc jej zniesmaczona minę [przecinek] zaśmiał się głośno." itd.
    Jedno zdanie na dłużej przykuło moją uwagę: "Nigdy nie byłem bardziej szczęśliwszy" - 'bardziej szczęśliwszy'? Jakieś nowe stopniowanie przymiotników :D
    I jeszcze ostatnia rzecz. Po wielokropku daje się spację, kochana :* Specjalnie sprawdzałam w słowniku dla pewności ;)
    Czekam na dalszą część, tym bardziej, że obiecałaś, że "będzie się działo" :D
    Pozdrawiam cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko poprawione, tak mi się wydaje przynajmniej. :D Chyba odnalazła wszystkie wielokropki w tym rozdziale. :)
    Dziękuję za opinię :D
    Pozdrawiam ;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Już nie mogę się doczekać co będzie dalej <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dawaj drugą część, już!! xD Nie no, super rodział. Kocham to opowiadanie :) /Azrael

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział świetny, druga część pewnie jeszcze lepsza... ech człowieku przez cb kompleksy mam ;)to teraz cały czas bd musiała się zastanawiać co bd się później działo! Jak ja dzisiaj zasnę?!:Pisz dalej takie genialne rozdziały. kocham christiana <3 i do następnego

    OdpowiedzUsuń
  9. Najlepszy, genialny! Czekam na dalsze części! :3

    OdpowiedzUsuń