Kasta Arystokratów
jako ostatnia wyszła ze schronu. Było chłodne, już styczniowe południe. Carmen
odłączyła się od towarzystwa Doriana i Ines. Szła z tyłu, za całą grupą, a miękka, zielona
trawa gilgotała ją w bose stopy. Na jednej z nich miała rankę. Było to zapewne
spowodowane szybką ucieczką z Koloseum. Oczy Ronovan wzniosły się ku górze.
Kopuła była w stanie nienaruszonym. Spojrzała na polanę, gdzie
kilkunastoosobowa grupa Wojowników biegała wokół kwietników. Wszystko wróciło
do normy, jakby nic się nie stało. W windzie kampusu fałszywie zapewniła
Doriana, że wszystko z nią w porządku. Weszła powoli do pokoju. Przywitała ją
pustka. Zazwyczaj od razu po otworzeniu drzwi, została częstowana przez Vivi
toną pozytywnej energii. Brakowało jej tego. Udała się do łazienki, gdzie zmyła
z siebie resztki stresu. Wytarła wilgotne włosy ręcznikiem i wróciła do pokoju.
Ubrała ciepłą bluzę Vi i jasne jeansy. Po chwili zauważyła małą kopertę, która
leżała na jej zaścielonym łóżku. Z zainteresowaniem podniosła ją, otworzyła i
przeczytała zawartość.
Panno Ronovan!
Proszę się zgłosić do
dziekana kampusu w celu otrzymania klucza do pani pokoju.
Kierownik kampusu
Andrew Jacobson
Zdziwiona uniosła brew. To oznaczało, że musiała niestety
wynieść się od Vivi. Przypomniała sobie także, że za kilka dni przybędą do
obozu nowi rekruci, w jej wieku, którzy rozpoczną szkolenie w obozie. Zastanawiała
się, czy ktokolwiek dołączy do kasty Arystokratów. Przygryzła nerwowo wargę i
poczuła metaliczny smak krwi. Opuszkiem palca dotknęła szczypiącej ranki.
Przypomniało jej to o Christianie. Co się z nim stało? Czy wyszedł z natarcia
cało? Te pytania kłębiły jej się w głowie w drodze na parter kampusu. Gdy
wychodziła z windy, uderzyła w kogoś.
- Właśnie chciałam cię szukać – powiedziała, widząc
Christiana.
Wyglądał na widocznie zmęczonego. Nad jego prawą brwią
przyklejony był pokaźnych rozmiarów plaster. Wsiadł bez słowa i wcisnął guzik
ostatniego piętra.
- Stęskniłaś się? – spytał, uśmiechając się sarkastycznie.
- Oczywiście…-zaczęła entuzjastycznie. – Że nie – dokończyła
ponuro. – Chciałam po prostu dowiedzieć się, czy jeszcze żyjesz.
- Jak widać, jestem cały i zdrów.
- Było strasznie? – spytała, a jej wzrok stał się smutny.
- Nie tak źle jak ostatnim razem…
- Cieszę się, że nic ci nie jest, Christianie – powiedziała
szczerze, spuszczając wzrok.
- Arystokratce nie wypada być mokrą kurą – skomentował jej
wilgotne włosy i tym samym skończył użalanie się.
- Daj spokój, wszyscy już się do mnie przyzwyczaili –
zachichotała.
Zrobił poważną minę.
Drzwi windy otworzyły się. Przytrzymywał je mocno ręką, aby
ponownie się nie zamknęły.
- W tym rzecz Carmen, musisz zacząć zachowywać się jak
Arystokratka…
Zmarszczyła brwi.
- Dlaczego?! Dlaczego to takie ważne…
- Jeszcze może tego nie zauważyłaś, pierwsze miesiące w
obozie są beztroskie, ale to nie jest szkolenie Ronovan…- zmarszczył brwi,
zastanawiając się nad odpowiednim słowem. – To tresura. Każdy z nas ma znać
swoje miejsce…Zasady się zaostrzyły, teraz nie można zmienić kasty. Musisz być
tym, czym chcą, żebyś była – dokończył, patrząc błękitnymi oczyma wprost w głąb
jej duszy.
- W takim razie muszę udawać. – Założyła ręce na piersiach w
buntowniczym geście. – Nie pasuję do kompletnie Arystokratów – dodała poddenerwowana.
- Postaraj się dla własnego dobra – mruknął, puszczając
drzwi, które zaczęły się zasuwać. – W przeciwnym razie spotkają cię
nieprzyjemności – dokończył i za moment zniknął jej z oczu.
Christian był dla niej zagadkową osobą. W jednej chwili
zmieniał mu się nastrój, ciągle ją przed czymś przestrzegał. W żadnym wypadku
nie widziała niebezpieczeństwa, jakim
jest bycie sobą. Jednak chłopak żył w obozie znacznie dłużej i wiedział więcej
o całym tym systemie. Wróciła z powrotem do pokoju i wysuszyła włosy, po czym
udała się na parter, gdzie odebrała klucze do swojego nowego „mieszkania”.
Znajdowało się ono na siódmym piętrze. Rozejrzała się dookoła. Szybko odnalazła
drzwi z tabliczką „Carmen van Ronovan”. Przekręciła kluczyk i weszła do środka.
Widok sprawił, że oniemiała. Stała jak wryta dobre kilka minut, oglądając
dostojność i elegancje wnętrza. Pomieszczenie było trzy razy większe, niż to, w
którym dotychczas mieszkała. Pudrowo-różowe ściany pięknie współgrały z
ciemno-dębowymi panelami podłogi. Głównym oświetleniem ogromnej przestrzeni
były kryształowy żyrandol oraz wielkich rozmiarów rozeta, która królowała na bocznej
ścianie. Carmen zamknęła za sobą drzwi. Jej nowe łóżko bez problemu
pomieściłoby trzy osoby. Wsparte kolumienkami, stało naprzeciwko drzwi. Obok
niego usadowiona została mała, aczkolwiek dobrze wyposażona biała toaletka. Podeszła bliżej, przejeżdżając
dłonią po śnieżnej, miękkiej pościeli. Po dwóch stronach łóżka, oddalone o
kilka metrów, znajdowało się dwoje drzwi. Pierwsze, które zostały uchylone
przez Carmen skrywały w sobie małą garderobę, a drugie wielką łazienkę.
Dziewczyna na pierwszy rzut oka nie zauważyła, że wanna była wmontowana w
marmurową posadzkę. Carmen zastanawiała się, co się stanie, gdy przypadkiem
zaleje sąsiada z dołu. Łazienka była ciemna i ponura, jedynie ciepłe światło
kinkietów dodawało nastrojowości wnętrzu. Zauważyła, że w pomieszczeniu stało
dużo roślin, rozpoznała jedynie pokaźnego skrzydło-kwiata. W łazience
znajdowało się również ogromne lustro, które ukazywało jej marny wygląd w całej
okazałości. Podwinęła rękawy, robiąc groźną minę, po czym zaśmiała się sama z
siebie.
Ktoś zapukał do
drzwi. Otworzyła i zobaczywszy uśmiechniętą Vivi, przytuliła ją mocno.
- Cześć mała – powiedziała przyjaźnie Wojowniczka.
- Gdzie byłaś pół dnia? – spytała blondynka.
- Na szkoleniu z pierwszej pomocy, zrobili obowiązkowe. –
Rozejrzała się po pokoju, rozszerzając oczy. – No nieźle – skomentowała,
oglądając bogaty wystrój.
- Przyniesiemy nasze rzeczy z góry i będziemy mogły już tu
dzisiaj spać – oznajmiła radośnie Carmen.
Przyjaciółka spojrzała na nią smutnym wzrokiem.
- Car…- zaczęła. – Mi nie wolno…
- Jak to nie wolno?! Jesteś moja przyjaciółką! Masz zupełne
prawo być tutaj, mieszkać i robić co chcesz – oburzyła się.
- Arystokraci mają szczególny zakaz goszczenia innych w
swoich pokojach – powiedziała smutno. – Ale przysunę twoje łóżko i będę miała
takie jak ty – dodała z udaną wesołością.
- Ten cały obóz to jakaś paranoja – mruknęła.
Obie usiadły w fotelach, który stały przy wysokim regale na
książki, który był jeszcze pusty. Carmen przez chwilę zastanawiała się jakimi
pozycjami go wypełnić.
- Christian powiedział, że mam zachowywać się jak
Arystokratka – stwierdziła po chwili, unosząc brew.
- Ma racje – przyznała Vi, wzdychając. – Wszyscy na początku
przymrużali oko na twoje – przerwała, aby zlustrować zabawny wygląd przyjaciółki w jej przy dużej bluzie – zachowania.
- Tylko ja nie rozumiem, dlaczego… Ja tu nie pasuje, gubię
się w tym wszystkim. – Schowała twarz w dłoniach.
Vi otworzyła usta, aby coś po odpowiedzieć, jednak w tej
samej chwili rozległo się donośne pukanie do drzwi. Obie spojrzały po sobie.
Carmen wstała powoli i otworzyła. W drzwiach stał pracownik kampusu.
- Panna Ronovan proszona jest o stawienie się w
magistraturze – wyrecytował, stojąc nienaturalnie prosto.
- Teraz? – spytała zaniepokojona Vi.
- Tak, teraz – mruknął.
- No dobrze – powiedziała cicho Carmen.
Mężczyzna odszedł.
- Przebierz się najpierw.
- Mam wyglądać jak na Arystokratkę przystało? – Carmen zaśmiała się do przyjaciółki. – Chyba
dostałam dwie sukienki, są w garderobie, przyniesiesz mi? – poprosiła, malując
rzęsy.
- Jestem bardzo ciekawa, czego od ciebie chcą. – Vi
zmarszczyła brwi, zastanawiając się o co może chodzić. Podała blondynce białą,
zwiewną sukienkę w błękitne wzory.
Jak mi powiesz które osoby ci zarzuciły niesamodzielność, to jutro te osoby będą błagać na kolanach o wybaczenie :} Btw. super rozdział :D
OdpowiedzUsuńDziękuję kochana <3 ;* Twoje słowa są dla mnie bardzo ważne :)
UsuńA proszę :* A te osoby są głupie jeśli ci takie coś zarzucają :]
UsuńCudowny rozdział <3 już nie mogę doczekać się następnego ! :*
OdpowiedzUsuńDziękuje bardzo :>
UsuńJest cudowny!!
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i czekam na next :3
Dziękuję :)
UsuńPiękny rozdział :) już się boję co dalej wymyślisz... no więc weny ;) next. <3
OdpowiedzUsuńNie ma się czego bać :D
UsuńDziękuję za opinię :]
Cudowny rozdział :D Przeczytałam już dawno, ale blogger zjadał moje komentarze (to jest trzeci, na dobrą sprawę i tym razem go sobie skopiuję xDDD; co wcale nie znaczy, że będzie on jakoś wyszukany czy coś, co to to nie. Nie licz na "inteliokfentne" komentarze z mojej strony. Jest północ, a moje oczy krwawią po przeczytaniu kilku opowiadań na wattpadzie [swoja drogą, jak ludzie mogą tak kaleczyć pisanie, jak właśnie tam?] dlatego fajnie jest znów wrócić do Ciebie). Zaczytam się troszkę czuć jak moja pani od polaka, ponieważ ona zacznie jakiś temat i zawsze nawiąże z nim do tematu (ma talent babka). Jednakże, pomijając anegdotki o mojej szanownej pani B., chciałabym przejść do oceny rozdziału...
OdpowiedzUsuńBrat Vi, ten człowiek, którego imię jest cóódowne, mnie denerwuje ^^ (może dlatego, że jest podobny do Jace z Darów Anioła, pod względem irytowania mnie). Łatwiej by było gdyby wyznali sobie miłość "och, kocham Cię, ale jesteś idiotką i zacznij sie zachowywać jak na arystokratkę przystało. - Tak, ja Ciebie też, ale wiesz, jesteś takim skur...synem, że Cię nie posłucham" <- czy to nie bardziej zabawowe? A nie jakieś fochy i w ogóle xD
Pokój Car wydaje sie być super miejscem, wspaniale je opisałaś *lata praktyki w opisywaniu pomieszczeń na forach się przydały, co? xDDD Czujesz to?*
I nie ogarniam tego, dlaczego arystokracja nie może przyjmować "gości na noc", wytłumacz mi to! :C Bo ranisz moje uczucia. Już miałam nadzieję na gorące noce w pokoju Carmen (chodzi mi o noce z kakao, czekoladą i filmami, super hot gwiazdami, a nie o coś innego ^^ *zboczeniec-mode:on*)
No i czekam na dalsze części, dawaj dłuższe rozdziały, bo coś za krótko mi tutaj... Hmm... xD No nic, nie narzekam, idę sie utopić w brodziku.
Pozdrawiam, całuję, weny życzę,
` Ro.
Dziękuję kochanie za tak bogaty komentarz! ^_^ <3 ;*
UsuńKiedy next? Dodawaj szybciejj!
OdpowiedzUsuńW sobotę bądź w niedzielę.
UsuńMam za miesiąc egzamin gimnazjalny...
Musisz to zrozumieć.
Okok rozumiem xD powodzeniaa! Ale po dodawaj szybiej:* swietne opowiadanie xD
UsuńTak dawno dodany był ten rozdział, a ja nawet nie miałam czasu się za niego zabrać. :( Teraz piwko w dłoń, dobry spóźniony obiadek i zabieram się za zaległości. Pewnie się powtarzam, ale piszesz cudownie. Uwielbiam twoje opisy :). Zdolna dziewczyna! Powodzenia w nauce do egzaminów. Buziaczki! :) A 89632 (Dawniej postrach krów z MSS).
OdpowiedzUsuń